Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 108 razy Wiek: 24 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 11670 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 13 Grudzień 2019, 16:53
Hmm, to mój post jest plagiatem postu Kmroza czy na odwrót? Wpadliśmy na ten sam pomysł w podobnym czasie
Zima 1981/82 jest bardzo mitologizowana chyba przede wszystkim za sprawą silnego mrozu, który zdarzył się kilka dni później, a także opadów śniegu, które także się wzmogły. Mój wujek był w grudniu 1981 roku w wojsku w Modlinie pod Warszawą i wspomina jak stał wtedy na warcie przy prawie 30 stopniach mrozu. Aż dreszcz przechodzi, choć aż tyle wtedy nie było.
Tata odbywał służbę w Ostródzie (wiosna '81-'83) i także pamięta lodowatą pogodę, choć miał to szczęście, że najgorsze noce spędził w koszarach. Bardziej zapadło mu w pamięć, że odczuwalna zima ciągnęła się wtedy bardzo długo, ale to nic dziwnego - wiemy jaki kwiecień był w 1982 roku
_________________ Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina
Hobby: Meteorologia Pomógł: 5 razy Wiek: 28 Dołączył: 03 Cze 2019 Posty: 19169 Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 20 Grudzień 2019, 22:09
Dzisiejszym niesamowitym dniem odświeżam wątek 🤩
2018: -3/-1/-1 pełne zachmurzenie i sporo opadów śniegu, większość pruszylo i późnym wieczorem, pokrywa wzrosła z 1 do 6 cm, więcej śniegu spadło tylko 3 lutego, w zimie 2018/19
2017: -3/-1/-3 prawie taki sam jak w 2018 tylko suchszy i bez pokrywy (co ciekawe trochę pamiętam ten dzień i w południe u mnie świeciło słońce). Troszkę śnieg popruszył
2016: 1/2/-1 zupełnie martwy dzień, 0 zjawisk
2015: 4/10/5 fenomen, ale trochę mu brakuje do dzisiejszego dnia ♥
2014: 2/6/2 trochę słońca
2013: 0/3/0 opady deszczu
2012: -8/-1/-11 zimno i ciemno, opady mieszane, brak pokrywy. Tamtego dnia raczej wszyscy żyli jutrzejszym końcem świata (który był prawdziwa poezja nawiasem mówiąc 😍)
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 108 razy Wiek: 24 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 11670 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 24 Grudzień 2019, 11:37
Jest taki dzień, bardzo ciepły choć grudniowy...
Dzień, który już każdy z nas zna od kołyski...
Tak ów piękny, niepowtarzalny, magiczny dzień wyglądał przez ostatnich 40 lat:
1979 - to był rekordowo ciepły grudzień (o dziwo!), więc brak zimy na Wigilię nie mógł być zaskoczeniem. Po dość ciepłej nocy z minimum na poziomie 3 stopni (to noce przesądziły o tym rekordzie) wstał ciepły, ale pochmurny dzień. Przy temperaturze 8,7 stopnia było już całkiem jesiennie i choć słońce nie dopisało, odczucia musiały być raczej przyjemne.
1980 - ostatnie świąteczne dni strasznie zimnego i pochmurnego roku przyniosły... ciepłą i słoneczną pogodę Święta nie były białe, w Wigilię było całe 8 stopni, a przy tym nie zabrakło słońca, które dominowało przez niemal cały dzień. Rozpogodzenia przychodziły wtedy gdy były potrzebne, a chmury uratowały obie noce przed przymrozkiem. No no, pierwszy raz w tej serii "Podróży..." muszę pochwalić 1980 rok
1981 - ciepła, ale i tak biała Wigilia. Po nocy z zaledwie minimalnym przymrozkiem (równe 0,0), słupki rtęci wzrosły do 8 stopni przy świecącym dość często rano i po południu słońcu. Mogłoby się wydawać, że przy takiej pogodzie o śniegu nie ma mowy, jednak pokrywa utworzona przez silne opady w pierwszych dniach stanu wojennego była na tyle spora, że zdołała się utrzymać i śniegu było ponad 10 centymetrów. A nazajutrz zima przyszła z odsieczą.
1982 - zima przyszłą w idealnym momencie Do 23 grudnia dominowała późnojesienna, pochmurna i deszczowa pogoda, aż w Wigilię rano, przy kilku dziesiątych stopnia powyżej zera deszcz zaczął przemieniać się w śnieg, tworzący prędko niemałą pokrywę sięgającą 8 centymetrów. Trochę za mokro, ale widok grubych płatów śniegu musiał być bajeczny
1983 - dzień z bardzo wyrównaną temperaturą na poziomie 5-6 stopni początkowo przynosił bezśnieżną zgniliznę z całkowitym zachmurzeniem i zdarzającymi się opadami, jednak wieczorem nadeszły rozpogodzenia i prawdopodobnie można było zobaczyć pierwszą gwiazdkę
1984 - dość martwy i stały termicznie dzień. Całodobowy mróz, ale przez cały czas bardzo bliski zeru (minimalnie tylko -2,6). Pochmurny i bezopadowy, ale jednak biały - na ziemi 2 cm śniegu, który spadł poprzedniego dnia
1985 - suchy mróz przy słonecznej, ale i mglistej pogodzie, bez śniegu. Za dnia temperatura wzrosła do niespełna 3 stopni, ale minus 4 o poranku sprawiło, że średnia dobowa okazała się jednak zimowa
1986 - puk, puk, tu styczeń 1987 Całodobowy mrozik i opady śniegu trwające przez znaczną część doby, także w porze wigilijnej wieczerzy. Bez rozpogodzeń, trzeba przyzwyczajać się do braku słońca. Średnia równa -5,4 stopnia. Wkrótce to będzie ciepło...
1987 - pogodowa zgnilizna taka jak 23 grudnia 2019. Lekko powyżej zera przez cały dzień, ciężkie chmury i marznący deszcz. Nic ciekawego.
1988 - za to tutaj jest tak ciekawie jak tylko się da. BURZA! Tego dnia halniaczek nie ustawał w wysiłkach, utrzymując temperaturę na wysokim poziomie, a przy tym zsyłając co jakiś czas opady deszczu (o śniegu oczywiście nie było mowy). Wieczorem, w porze wigilijnych wieczerzy zaczęło się błyskać. Jakby to była nie Polska lecz Australia Dzięki halniaczku, z tobą nie sposób się nudzić.
1989 - emocje po rekordzie ciepła już opadły i z 19-stu pozostało już tylko niecałe 6 stopni. Śniegu jednak jak nie było, tak nie ma - podobnie jak słońca. To był stały termicznie, ale ponury i nieciekawy świąteczny dzień.
1990 – rekord zimna 1990 roku! Rankiem temperatura spadła do -14,3 stopnia, stanowiąc tym samym wyjątkowo skromne absolutne minimum roku. Dzień piękny i wcale nie tak lodowaty. Przy niemal bezchmurnym niebie i pełnym usłonecznieniu temperatura podniosła się lekko powyżej zera, a na ziemi leżała mała, sześciocentymetrowa warstwa bieli
1991 – niestety schyłek zimy. Na pozostałą przy istnieniu niewielką warstwę śniegu zaczął w godzinach południowych padać deszcz zamieniający go w breję. Tylko lekko powyżej zera (maksymalnie 3 stopnie) i bezsłonecznie.
1992 – zima w sam raz na okres świąteczno-noworoczny. Trochę zmrożonego śniegu, bezchmurne, krystaliczne niebo i tęgi mróz. Temperatura minimalna spadła do -12, zaś maksymalnie nie przekroczyła -6 stopni, więc świąteczna domowa atmosfera musiała być szczególnie ciepła. Po wyjątkowo gorącym lecie wielu mogło uznać ten mróz i śnieg za zwykłą pogodową sprawiedliwość. Szkoda że dziś nie ma takich zależności…
1993 – wyjątkowo ciepły grudzień przyniósł również ciepłe Święta. Choć w Wigilię przed świtem, pod pogodnym niebem temperatura spadła lekko poniżej zera, to skoro świt nadeszły chmury, które ograniczyły chłód. Notowano 5,5 stopnia, ale momentami wieczorem zdarzał się słaby deszczyk. Niestety bez słońca.
1994 – zimno i martwo. Suchy i pochmurny całodobowy mróz prawdopodobnie dał jednak radę zatrzymać przy ziemi jakieś śladowe ilości śniegu padającego poprzedniego dnia. Maksymalnie notowano -1,8 stopni, ale najniżej było tylko o lekko ponad trzy stopie niżej, więc nieźle.
1995 – od 4 listopada trwa regularna, ciężka zima, jednak w Wigilię nadeszli… ciepli pasterze! Po bezmroźnej nocy temperatura wzrosła do niemal 9,5 stopnia, topiąc śnieg niemal doszczętnie. Ostał się tylko dzięki brakowi opadów deszczu, zaś już następnego dnia zima kontratakowała i szykowała ziemię na ostry mróz.
1996 – najzimniejszy po 1969 roku grudzień w Nowym Sączu przyniósł bardzo mroźną Wigilię. Choć tym razem nie było dwudziestostopniowego mrozu, to średnia temperatura na poziomie -7 stopni także robi wrażenie. Odchylenia od niej zarówno nocą jak i za dnia były niewielkie, bo pogoda była pochmurna, aczkolwiek z małymi rozpogodzeniami. Śniegu sporo, aż 13 centymetrów.
1997 – deszczowy rok, to i deszczowe Święta. Opady przypadły na niezbyt ciekawy termicznie dzień z temperaturą w widełkach 1-3,3 stopnia. O śniegu należało zapomnieć.
1998 – Wigilia a’la styczeń 2017 – mroźna ze spadkiem poniżej -10 stopni o poranku, bardzo cienką warstwą Śniegu oraz pogodnym niebem
1999 – ważna i pamiętna Wigilia – pierwsza z moim udziałem i pierwsza w naszym nowym domu. Bajkowa choć mroźna z całodobową temperaturą poniżej zera i porannym spadkiem do -13,6 stopnia. Białe krajobrazy, 7 centymetrów śniegu i błękitne niebo, nawet bez mgły. Oj, marzą mi się takie Święta…
2000 – kolejna bardzo słoneczna i zimna (choć nie aż tak), ale raczej bezśnieżna Wigilia. Temperatura podniosła się do niespełna dwóch stopni powyżej zera, jednak o poranku sięgała ośmiu stopni mrozu. Było sucho i pięknie słonecznie, szkoda tylko że raczej zabrakło śniegu (choć pewności nie ma, mogło coś zostać po wcześniejszych opadach).
2001 – śniegu nie zabrakło jednak wtedy. To najbardziej zimowa, śnieżna Wigilia w tym zestawieniu. Pokrywa miała aż 25 centymetrów wysokości, jednak tego dnia opady dały sobie na wstrzymanie i dopuściły słońce. Co się z tym wiąże – było mroźno. Temperatura spadła do -14 stopni, a powyżej zera nie zdołała się wydostać także w środku dnia.
2002 – najbardziej mroźna w zestawieniu. Po spadku do -15 stopni wstał słoneczny, ale mglisty, okrywający drzewa szadzią, piękny lapoński dzień. Maksymalnie notowano tylko -7,4 stopnia, a skoro tylko pojawiła się pierwsza gwiazdka, robiło się jeszcze zimniej, aż w Wigilijną Noc temperatura spadła do -20,6 stopnia. 4 centymetry dobrze zmrożonego śniegu.
2003 – kolejni „chłodni pasterze”. Całodobowy mróz, ale już nie tak ostry, minimalnie „tylko” -8 stopni. Słonecznie, ale niemal bezśnieżnie – tylko centymetrowa warstwa na ziemi.
2004 – na Wigilię nadeszło dość silne ocieplenie i temperatura po bezmroźnej i częściowo deszczowej nocy, wzrosła do 7,6 stopnia. Deszcz i wysoka temperatura unicestwiły trwający jeszcze wczoraj na ziemi śnieg.
2005 – trwa ciężka i długa zima, ale akurat na Wigilię zrobiło się dosyć ciepło (jak na ten czas). Przy temperaturze sięgającej 2,6 stopnia, padał zarówno deszcz jak i śnieg, zsyłany przez ciężkie chmury (jak to w grudniu 2005). Dziewięciocentymetrowa pokrywa śniegu przetrwała jednak te zawirowania i niemal się nie zmniejszyła. Na dobre zmniejszy się dopiero w III dekadzie… marca.
2006 – ekstremalnie ciepły grudzień, to i ciepła Wigilia. Bez mrozu nawet w nocy (tak jednej jak drugiej), 6 stopni ciepła i sporo rozpogodzeń w środku dnia. W porze pojawienia się pierwszej gwiazdki było nawet bezchmurnie, niestety później sytuacja uległa zmianie i spadł deszcz.
2007 – piękna, zimowa Wigilia. Niezmienny całodobowy mróz z dość wyraźnym spadkiem w nocy (-11,5 stopnia) i niewielkim dziennym wzrostem – nie cieplej niż -3 stopnie. Sucho i słonecznie, ale mgliście, przez co słońce miało niekiedy trudność w tym, by się w pełni objawić. Na ziemi trochę śniegu, ale nie za dużo – 5 centymetrów.
2008 – zima nadeszła specjalnie na Święta, ale Wigilia była jeszcze „przejściowa”. Śnieg, który zdominował Boże Narodzenie, zaczął padać dopiero w nocy, zaś za dnia było jeszcze sucho i częściowo słonecznie, jednak już z instalującym się mrozem, który tylko na krótko dopuścił temperaturę minimalnie przekraczającą zero.
2009 – Wigilia z ospą wietrzną Bardzo spektakularni „ciepli pasterze” przynieśli aż 12,4 stopnia temperatury maksymalnej po zarazem ciepłej nocy. O śniegu należało zapomnieć, ale na pocieszenie zostało przytrafiające się w południe na chwilę słońce. Bardzo ciepło – średnia wyniosła aż 6,8 stopnia.
2010 – pogodowy absurd. Od końca listopada mieliśmy regularną, ciężką zimę, aż specjalnie na Wigilię halny zesłał gwałtowne ciepło. Nocą temperatura nie spadła poniżej 6,4 stopnia, a to jest temperatura minimalna wyższa od jakiejkolwiek maksymalnej w trwającym dotąd miesiącu! Za dnia słupki rtęci skoczyły zaś do aż 13,2 stopnia, topiąc cały pozostały śnieg. Ostały się tylko resztki tego usypanego obok ulic i chodników. Popołudnie okazało się za to bardzo pogodne, piękne. Noc była gwieździsta i do tego całkiem ciepła, ale już w pierwszy dzień Świąt zima przypomniała o sobie.
2011 – Wigilia biała, ale ostatkiem sił. Marznący deszcz padający przy zaledwie jednym stopniu ponad zero, uczynił z pozostałej cienkiej pokrywy lodowisko. Pochmurno i dosyć ciemno.
2012 – po raz kolejny bardzo chłodny grudzień zawiódł w tym aspekcie. Idealnie na Wigilię nadszedł koniec mrozów, a trwająca jeszcze 23 grudnia czterocentymetrowa pokrywa śnieżna zostałą zmyta przez deszcz. Pogoda w ciągu dnia była pochmurna, ale wieczorem nadeszły piękne rozpogodzenia i widok rozgwieżdżonego nieba zrekompensował mi brak śniegu
2013 – niesamowita Wigilia. Po lekkim mrozie rano, w ciągu dnia temperatura przy bezchmurnym niebie urosła do aż 12 stopni. O zachodzie słońca było wręcz krystalicznie, ale to dlatego, że wszelkie zanieczyszczenia zaczął spychać halny, który w nocy bardzo się uaktywnił. W tę noc życie stracił świerk koło mojego domu.
2014 – kolejna nieprawdopodobna Wigilia pod znakiem halnego. Wiosenna z ekstremalnie ciepłą nocą (TMin aż 7,4 stopnia) i wybitnie ciepłym dniem z 12 stopniami. Słonecznie z niewieloma chmurami przypominającymi anielskie skrzydła. Te o zachodzie słońca przybrały złotą barwę i wyglądały niesamowicie atrakcyjnie. Bardzo, bardzo ciepło – średnia dobowa aż 9,2 stopnia.
2015 – jak na grudzień 2015 przystało – lampowo i ciepło. 9 stopni w ciągu dnia i tylko lekko poniżej zera o poranku, to jakby pomnik tego miesiąca. Ani jednej chmurki na niebie, tylko śniegu żal.
2016 – zimowa, ale prawie bezśnieżna Wigilia. Przy istnieniu pozostały tylko pojedyncze płaty bieli, zakonserwowane sześcioma stopniami poniżej zera nad ranem. W ciągu dnia wzrost powyżej zera był tylko minimalny, do 1,1 stopnia, więc doba była termicznie zimowa. Wystąpiły nieznaczne przejaśnienia, ale większość dnia była pochmurna. Kiedy skończyłem wigilijną wieczerzę, zaczął padać bajecznie wyglądający, mokry śnieg, który z czasem niestety przeszedł w deszcz i rano nie było już po nim śladu.
2017 – znowu bardzo ciepło, ale i bezsłonecznie z okresowymi zrzutami mżawki. Minimalnie bardzo ciepło, niemal 5 stopni, zaś maksymalnie – prawie 11. Mimo pochmurnej aury, było bardzo przyjemnie, a jeszcze lepiej będzie nazajutrz
2018 – trochę jesieni i trochę zimy – ale co najważniejsze, ta druga objawiła się właśnie w tej porze doby, kiedy była najbardziej pożądana
Oceny:
- -
= -
+ 1979, 1980, 1981, 1982, 1983, 1984, 1985, 1986, 1987, 1988, 1989, 1990, 1991, 1992, 1993, 1994, 1995, 1996, 1997, 1998, 1999, 2000, 2001, 2002, 2003, 2004, 2005, 2006, 2007, 2008, 2009, 2010, 2011, 2012, 2013, 2014, 2015, 2016, 2017, 2018, 2019…
Bo każda Wigilia jest piękna. I oby także dla Was każda taka była Wesołych Świąt moi drodzy miłośnicy meteorologii!
_________________ Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina
Hobby: Meteorologia Pomógł: 5 razy Wiek: 28 Dołączył: 03 Cze 2019 Posty: 19169 Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 24 Grudzień 2019, 11:53
Każda Wigilia jest piękna i magiczna, przez co nie przeszkadza aż tak ponura slota jak w tym roku czy w ubiegłym. Od dziecka był to mój ulubiony dzień roku, a na kolejny nie muszę długo czekać, bo przypada równo za tydzień 😊.
Dziękuję za życzenia, ja również życzę wszystkim forumowiczom, zdrowych, wesołych, rodzinnych i mimo pogody, pogodnych Świąt 😁😁😁😁😁
_________________ Po październiku powinien przychodzić czerwiec
Hobby: Wszystko! Pomógł: 134 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 35195 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 25 Grudzień 2019, 20:05
Dla mnie też Święta to jeden z ulubionych okresów w roku, ale niestety nie w tym roku. Życie czasem płata paskudne figle. I między innymi z tego powodu ostatnio się tutaj mniej udzielam, za co Was serdecznie przepraszam. Wrócę na stałe, jak będzie już lepiej Wesołych Świąt dla Was wszystkich i jak najwięcej szczęścia w przyszłym roku!
PS. W ostatnich 10 latach słowa piosenki "bardzo ciepły, choć grudniowy" nabrały nowego znaczenia....
Hobby: Meteorologia Pomógł: 5 razy Wiek: 28 Dołączył: 03 Cze 2019 Posty: 19169 Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 25 Grudzień 2019, 20:18
kmroz napisał/a:
Dla mnie też Święta to jeden z ulubionych okresów w roku, ale niestety nie w tym roku. Życie czasem płata paskudne figle. I między innymi z tego powodu ostatnio się tutaj mniej udzielam, za co Was serdecznie przepraszam. Wrócę na stałe, jak będzie już lepiej
Czasem los jest dla nas okrutny, bo przez pewne wydarzenia dni na które tyle czekaliśmy już nie cieszą . Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej i niech 2020 daje Ci tylko powody do szczęścia
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 108 razy Wiek: 24 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 11670 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 25 Grudzień 2019, 20:26
Znam to, los czasami płata figle i sprawia przykrości właśnie wtedy, kiedy wydaje się że jest tak dobrze i szczęście sprzyja. A wtedy cały ten czas się psuje i życie przestaje cieszyć. Niedawno trochę nawet o tym pisaliśmy i dla mnie w ogóle ten rok był osobiście słaby, jakby przykre przerwanie dobrej passy lat 2015-2018. Styczeń tego roku był dla mnie zły, przyniósł przykry i bolesny epizod, przez który cały ten rok mi zbrzydł. Po trochu też dlatego czasem byłem wobec niego taki krytyczny i cieszę się że ten rok już się kończy
Oby też u Ciebie nastały lepsze dni i Nowy Rok przywrócił wszystkie dobre rzeczy, a los dawał tylko miłe niespodzianki. Bo wtedy nawet przez grube chmury przebija się słońce
_________________ Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina
Hobby: Wszystko! Pomógł: 134 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 35195 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 25 Grudzień 2019, 20:29
Jacob napisał/a:
Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej i niech 2020 daje Ci tylko powody do szczęścia
O tak, liczę na ten rok jak na mało który, seria postanowień noworocznych jest największa jak dotąd w moim życiu!
A pogodowo cóż, na za wiele już nie liczę, rok 2019 spełnił moje marzenia w kwestii wymarzonych dubletów idealnie (luty-marzec, październik-listopad), jedyne o co proszę to opady co najmniej w normie i przewagę okresów względnie wilgotnych, a także o brak kolejnych rekordów - nawet tych miłych i sympatycznych Wyjątkiem mogą tu być jedynie rekordy usłonecznienia (ale takie bez ciągniecia innych nieciekawych konsekwencji, czyli na przykład rekord w stylu sierpnia 1973) oraz rekordowa liczba dni z burzą
_________________ Kiedyś lewica walczyła o to, by robotnik mógł zjeść kotleta. Dziś lewica walczy o to, by robotnik NIE mógł zjeść kotleta.
Hobby: Meteorologia Pomógł: 5 razy Wiek: 28 Dołączył: 03 Cze 2019 Posty: 19169 Miejsce zamieszkania: Włocławek
Wysłany: 25 Grudzień 2019, 20:34
kmroz napisał/a:
Jacob napisał/a:
Mam nadzieję, że teraz będzie tylko lepiej i niech 2020 daje Ci tylko powody do szczęścia
O tak, liczę na ten rok jak na mało który, seria postanowień noworocznych jest największa jak dotąd w moim życiu!
A pogodowo cóż, na za wiele już nie liczę, rok 2019 spełnił moje marzenia w kwestii wymarzonych dubletów idealnie (luty-marzec, październik-listopad), jedyne o co proszę to opady co najmniej w normie i przewagę okresów względnie wilgotnych, a także o brak kolejnych rekordów - nawet tych miłych i sympatycznych Wyjątkiem mogą tu być jedynie rekordy usłonecznienia (ale takie bez ciągniecia innych nieciekawych konsekwencji, czyli na przykład rekord w stylu sierpnia 1973) oraz rekordowa liczba dni z burzą
Jeśli chodzi o pogodę w przyszłym roku, to najbardziej bym chciałbym, żeby zrekompensował nam niedomiar opadów, najlepiej żeby był podobny do 2017, a nie do 2010 kojarzacego się głównie ze strasznymi ulewami i kataklizmami
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum