Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.
Polityka Cookies    Dowiedz się więcej    Cyberbezpieczeństwo OK
Forum wielotematyczne LUKEDIRT Strona Główna
 Strona Główna  FAQ  Szukaj  Użytkownicy  Grupy  Statystyki  Rejestracja  Zaloguj  Album

Poprzedni temat :: Następny temat
Susza 2019 w Ropiance
Autor Wiadomość
kmroz 
Junior Admin
fan wiosny i jesieni



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 135 razy
Wiek: 26
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 35262
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 27 Marzec 2020, 13:34   Susza 2019 w Ropiance

Ci z was, którzy uważnie czytają i zapamiętują moje posty (a zauważyłem, że co najmniej trzy osoby na tym forum to robią :-> ) pewnie kojarzą, że mam swego rodzaju "chatkę" w Beskidzie Niskim niedaleko Barwinka/Dukli.

Jest to tak naprawdę chatka Akademickiego Klubu Turystycznego, w którego "zarządzie" jestem.

Typowa chatka pośród drzew, z dala od zabudowań w "dolinie" małego strumyku górskiego. Dawna wieś łemkowska o nazwie Ropianka, wysiedlona po wojnie - jedynie jedno gospodarstwo sie do dziś ostało, ale jest ponad kilometr od naszej Chatki. Do większej wsi i zarazem przystanku autobusowego, są już 3 kilometry.

Chatka, w której warunki życia są jak z XIX wieku rzecz jasna. Brak prądu, brak bieżącej wody, piec na drewno, a oświetlenie przy pomocy lamp naftowych. Okolica jest pełna błota, ponieważ jedyny gospodarz z Ropianki regularnie pasie w okolicy krowy. Wodę natomiast bierzemy ze studni, znajdującej się obok chaty.

Te dwa powyższe, to doskonały "monitoring" lokalnej suszy. Lepszy od monitoringu IMGW :lol:

A ta, czyli brak/małe ilości błota i niski poziom wody w studni, pojawia się regularnie, raz na 2 lata - w nieparzyste roczniki. Z kroniki chatkowej, wynika, że w połowie września 2011 pierwszy raz w historii nie było tam błota. Wyczyn ten został powtórzony 8 lat później i tym razem odnotowany przeze mnie.

Co do niedoborów wody w studni, notowany był w 2013, 2015, 2017 oraz 2019, ale tylko w tym pierwszym i ostatnim było naprawdę tragicznie, bo studnia po prostu wysychała i bacowi byli zmuszeni dostarczać wodę w bukłakach - na szczęście pobliscy gospodarze bardzo nas lubią (ze wzajemnością) i, oczywiście za dopłatą, przywozili nam te bukłaki. Bez nich byłoby naprawdę trudno.

Skupmy się więc na 2019 roku. Byłem w tamtym miejscu cztery razy - w lutym, na 15.08, w połowie września i na 11.11.

Pierwszy pobyt to przede wszystkim fura śniegu, który teoretycznie powinien chronić przed suszą. Cóż, ja od małego dziecka wiedziałem, że to jest mit - w marcu 2005 miałem 30 cm śniegu, a 5 miesięcy później wyschnięte jeziorko obok mojej działki. Owszem, na pewno to pomaga - bo po śnieżnej zimie nie będziesz miał drastycznej suszy już w marcu, tak jak teraz, ale jednak latem gra się zawsze toczy od nowa.

Drugi raz wybrałem się tam w połowie sierpnia. Dochodziły mnie słuchy, od innych znajomych, którzy tam bacowali, że jest drastycznie sucho, że trzeba właśnie przynosić wodę w bukłakach. Faktycznie, opady Dolinę Ropianki omijały bokiem jak szalone w lipcu, o czerwcu nie ma co mówić :-| . Jednak miałem niebywałe szczęście, bowiem 10.08 pod wieczór po wielu tygodniach Wielkiej Suszy, dotarł olbrzymi opad o charakterze wielkoskalowym do całej SE Polski. Wg stacji w Barwniku spadło wtedy około 30mm deszczu! A to był dopiero początek, bowiem w nocy 12/13.08 przez dużą część kraju przetoczyły się groźne burze. I o ile 13.08 rano pofalowany front wycofał się z większości kraju, to o tyle na tym skrawku SE pozostał, i dalej lało. Opad zmienił się w wielkoskalowy, który później w ciągu dnia 14.08 objął wschodnią połowę kraju.

Gdy przyjechałem 14.08 autobusem dalekobieżnym do Krosna, moim oczom ukazał się bardzo dawno niewidziany widok - niemalże zalany dworzec. Nic dziwnego, wg stacji 12670 w Krośnie spadło 100mm w ciągu 5 dni. Było też okropnie zimno i już czuć było jesień. W Dolinie Ropianki sumy nie były aż tak wielkie, ale gdy tam dotarliśmy, nie było już śladu wielkiej suszy, a do studni wróciła woda, jak gdyby nic. Przestało padać, zaczęło się rozpogadzać, a gdy o godzinie 19:00 jest +12 stopni i pogodnie, to można się domyśleć, jak zimna będzie noc.

I tak wyglądał tam cały pobyt - chłodno, wręcz zimno, ale bardzo pogodnie. Dopiero ostatniego dnia, 18.08 się zachmurzyło, co było zwiastunem frontu ciepłego i rozpoczęcia suchego upału, który de facto już 19.08 w regionie SE Polski się zaczął...

Po powrocie codziennie śledziłem stację w Barwinku i z niepokojem obserwowałem, że wielkie strefy opadów z 19-21.08 mijają ten region totalnie bokiem. W sumie mijają całe Podkarpacie i Lubelszczyznę... Podczas, gdy u mnie na Mazowszu susza powoli zaczyna być zażegnywana, to tam zaczyna się odradzać. Patrzyłem na to z niepokojem, bo we wrześniu mieliśmy przyjechać większą grupą z obozu, więc bałem się że zabraknie wody w studni, a poza tym, że nie będzie rydzów, które uwielbiam tam zbierać.

Minął miesiąc, a deszczu ani widu, ani słychu. To znaczy tam, bo u mnie w tym czasie spadło ponad 50mm. Gdy przybyliśmy 11.09 do Ropianki, oczom ukazała się ponowna posucha. Zupełny brak błota, strumyk ledwie płynął, a grzyby... można było zapomnieć. Na całe szczęście, wody w studni jeszcze było, ale ponownie zrobiło się jej niewiele...

Reszta września i październik były w Ropiance bardzo nieciekawe. Dalej nie chciało tam nic padać, podobno nawet jak były różne strefy opadowe i konwekcje, to tamtą dolinę mijały bokiem. A co się działo na SE Polski w październiku, to nie muszę mówić. Gdy na 1.11 jakaś grupa przyjechała do naszej Chatki - żadnej wody w studni, żadnego jesiennego błota, w ogóle żadnego nic...

Jednak... po raz drugi los się uśmiechnął. 4.11, jak częśc z was pamięta, dotarły obfite deszcze do SE Polski. O ile tylko jedna strefa zahaczyła nieco bardziej centrum kraju, o tyle na Podkarpaciu i Zamojszczyźnie lało jak z cebra y przez cały tydzień. Na terenach podgórskich spadło w tym czasie jakieś 50-70mm. Jednocześnie, nie była to zimna plucha w stylu pi*dziernika 2016, jak dobrze wiemy, to właśnie na SE Listopad Tysiąclecia oznaczał się największym odlotem. To, co mieliśmy na Mazowszu w 1 dekadzie listopada 2010, to mieli na Podkarpaciu 9 lat później.

8.11 przyjechaliśmy autem niemal pod naszą Chatkę. Właśnie przestawało padać, a front ciepły zaciągnął iście wrześniowe powietrze, było pod wieczór ponad 10 stopni. Gdy dotarliśmy pod chatkę, nie było śladu suszy w studni, chociaż błota nadal bardzo mało jak na listopad (w listopadzie 2017 to się nie dało tam dojść bez kaloszy...). Także, chociaż mieliśmy tam mini monsun przez poprzednie dni, to mimo wszystko nie dało się tego odczuć. A dzień 9.11, co już też kiedyś pisałem, był tam naprawdę przyjemny, Listopad Tysiąclecia w pełnej krasie. Niestety 10.11 rano pogoda się załamała - zaczęło ponownie lać jak z cebra i niestety - to chyba najbardziej bolało - temperatura zeszła poniżej 10 stopni. Lało cały dzień, pamiętam jak wyszedłem na zasięg, by się "ogrzać" prognozami na kolejny tydzień :lol: I faktycznie, bolało jak cholera, że w momencie gdy Listopad Tysiąclecia ma na SE Polski osiągnąć swój szczyt, to mnie już tam nie będzie... Co się zdarzyło 13.11 w tamtym regionie, każdy doskonale wie, zresztą Nouvel Songe nie ustępował zbytnio. Właściwie, co ja mówię, chociaż tylko 13.11 był totalnym odlotem, to cały okres 13-19.11 to jedna wielka niezwykłość. Niestety, 11.11 - w dniu już pogodnym, ale nadal dość chłodnym jak na październik - trzeba było wracać do codzienności. Gdy wróciliśmy do Pruszkowa, to na zaparkowanych autach, zobaczyliśmy nietypowy dla Listopada Tysiąclecia (który na Mazowszu trwał od 3 do 19.11) widok - szron. Co ciekawe, ten przymrozek pojawił się tylko wieczorem, nad ranem 12.11 było już cieplej. I chociaż pogoda się zdecydowanie poprawiła a ciepełko, z jednodniową przerwą na 14.11, zostało i tutaj tydzień, to bolało, że nie jestem tam, gdzie Wielki Listopad pokazywał co naprawdę potrafi. Źle trafiłem i tyle. Co zrobisz...

A co do dalszych losów suszy, to z drugiego źródła wiem, że zima była tam całkiem śnieżna, a do połowy marca nie brakowało opadów. Można więc zakładać, że jeśli nie przyjdzie jakiś psychiczny kwiecień, to w tym roku - jak przystało na rok parzysty - w Ropiance nie będzie wielkich śladów posuchy. Ale co będzie naprawdę - czas pokaże...
_________________
19.04-6.05.2012 -> jeden z najcudniejszych wiosennych okresów, jakie można sobie wyobrazić
 
     
pawel 
Moderator
fan 1 stycznia 2023



Hobby: Meteorologia
Pomógł: 25 razy
Wiek: 27
Dołączył: 08 Lis 2019
Posty: 5144
Miejsce zamieszkania: Kasina Wielka
Wysłany: 27 Marzec 2020, 14:29   

kmroz napisał/a:
fura śniegu, który teoretycznie powinien chronić przed suszą

Ulubiony argument śniegolubów :-D .
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan wiosny i jesieni



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 135 razy
Wiek: 26
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 35262
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 27 Marzec 2020, 14:32   

pawel napisał/a:
Ulubiony argument śniegolubów .


Jest w nim sporo racji, bo po śnieżnej zimie, takiej pustyni pod koniec marca jak teraz by nie było.

Ale rok 2005 pokazał, że kluczem do braku letniej suszy są po prostu regularne opady. Wtedy też pojawiły się trzy diabolicznie zimne okresy w porze ciepłej (zamierzam o nich niedługo opowiedzieć, bo naprawdę robią wrażenie z dzisiejszego punktu widzenia). A więc rok 2005 podważa nie tylko argument śniegolubów, ale i zimnolubów, którzy uważają, że do suszy przyczynia się tylko gorąco/upał.
_________________
19.04-6.05.2012 -> jeden z najcudniejszych wiosennych okresów, jakie można sobie wyobrazić
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan wiosny i jesieni



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 135 razy
Wiek: 26
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 35262
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 21 Kwiecień 2020, 10:43   

kmroz napisał/a:
Można więc zakładać, że jeśli nie przyjdzie jakiś psychiczny kwiecień


:cry: :cry: :cry:
_________________
19.04-6.05.2012 -> jeden z najcudniejszych wiosennych okresów, jakie można sobie wyobrazić
 
     
PiotrNS 
Poziom najwyższy
Uuu, Globcio...



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 110 razy
Wiek: 24
Dołączył: 01 Maj 2019
Posty: 11725
Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 21 Kwiecień 2020, 18:31   

Kurczę, zazdroszczę tej chatki ;) Taka podróż w czasie przy jednocześnie tak bliskim obcowaniu z przyrodą i górami musi być bardzo ciekawym doświadczeniem, a i w pewnym sensie wyzwaniem. Fajnie mieć takie miejsce, szkoda że na moim wydziale studiów nic takiego się nie robi. Specyficzni jesteśmy.
Bardzo fajna relacja, pokazuje jak często południe nie może porozumieć się z resztą kraju w kwestii opadów. Nawet z mojej perspektywy, choć do Ropianki mam bliżej, dość nietypową rzeczą wydaje się ten brak deszczu na początku września. Ten region niewątpliwie bardzo odczuł na sobie posuchę, ale miał tę przewagę, że dalsza część jesieni przyniosła tam już więcej mokrych epizodów, a i zima nie zawiodła zupełnie. Szkoda tylko, że nie trafiłeś ze swoim wyjazdem na najlepszą część listopada :/
_________________
Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina :jupi:

18.01-17.04.2024. Kwartał katastrofy klimatycznej. Najstraszniejszy pogodowo w historii.
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan wiosny i jesieni



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 135 razy
Wiek: 26
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 35262
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 21 Kwiecień 2020, 18:45   

PiotrNS napisał/a:
Fajnie mieć takie miejsce, szkoda że na moim wydziale studiów nic takiego się nie robi. Specyficzni jesteśmy.


To nie tyle wydział, co pewna grupa. Ja tam bardziej trafiłem po innych konseksjach niż studenckich...

PiotrNS napisał/a:
Bardzo fajna relacja, pokazuje jak często południe nie może porozumieć się z resztą kraju w kwestii opadów. Nawet z mojej perspektywy, choć do Ropianki mam bliżej, dość nietypową rzeczą wydaje się ten brak deszczu na początku września.


Właśnie to mi przypomniało o moim podsumowaniu września, którego kompletnie zaprzestałem, trzeci rozdział miałby właśnie Chatki dotyczyć :-> Dolina Ropianki to ogólnie miejsce, które lubią opady mijać. Byłem tam nieraz, jeszcze przed studiami i przyznam, że rzadko widziałem tam zjawisko deszczu latem.

PiotrNS napisał/a:
ale miał tę przewagę, że dalsza część jesieni przyniosła tam już więcej mokrych epizodów, a i zima nie zawiodła zupełnie. Szkoda tylko, że nie trafiłeś ze swoim wyjazdem na najlepszą część listopada


Weź, gdy patrzyłem co się działo tam od 13 do 17.11, to żal był niesamowity. Ale najgorsze jest to, że znam ludzi którzy byli tamten cały tydzień (9-17.11) w Bieszczadach i w ogóle nie docenili pogody jaka tam panowała. 13.11, 18-20 przez całą dobę W POŁOWIE LISTOPADA, a tamci, że "nic niezwykłego" nie czuli... :cry:
_________________
19.04-6.05.2012 -> jeden z najcudniejszych wiosennych okresów, jakie można sobie wyobrazić
 
     
FKP 
Poziom najwyższy
Fan wiosny i lata



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 160 razy
Dołączył: 21 Maj 2019
Posty: 24018
Miejsce zamieszkania: Okolice Płocka
Wysłany: 21 Kwiecień 2020, 21:45   

Kurde, nie zauważyłem wcześniej tego tematu a szkoda, bo jest zajebisty :->
_________________
Aktualna pora roku: Późna wiosna 🤩

Wiosna 2024 to cudo :!:
 
     
Bartek617 
Poziom najwyższy
Fan danych :)



Hobby: Większość z wymienionych
Pomógł: 20 razy
Wiek: 25
Dołączył: 02 Sty 2020
Posty: 13930
Miejsce zamieszkania: gmina Zielonki/Kraków
Wysłany: 26 Luty 2021, 12:40   

kmroz napisał/a:
13.11, 18-20 przez całą dobę W POŁOWIE LISTOPADA, a tamci, że "nic niezwykłego" nie czuli...


Jak jest obniżona wilgotność i pełne wietrzenie, to w sumie nie jest szczególnie ciepło (a obszary podgórskie notując tak wysokie temp. zazwyczaj są objęte obszarem obniżonej wilgotności powietrza). ;-) Takie są uroki temp. ogólnej w porze chłodnej (mniej więcej listopad-marzec): nawet jak są bardzo wysokie względem norm, to zazwyczaj trudno odczuć, że jest tyle samo lub nie daj Boże więcej. ;-)

Sam byłem w wakacje na Krecie, gdy temp. wynosiła wokół +35 C w ciągu dnia i 20-25 C nocą, oczywiście przez znaczną większość czasu niebo było całkowicie wyczyszczone z chmur. :-( Myślę sobie, że to straszne temp. (zwłaszcza nocne), no ale tam wiał cały czas mocny wiatr znad morza (dzięki czemu odczucia były bliższe warunkom na pustyni niż w tropikalnym lesie deszczowym) i dzięki temu lepiej się całodobowy gorąc/upał znosiło. ;-) Obecność wiatru sprawia, że w cieplejsze dni mnóstwo ludzi czuje ulgę, a w iście zimowe dni marzną- jest to więc doskonały czynnik atmosferyczny chłodzący (różnica między temp. odczuwalną, a ogólną potrafi być spora w dużej mierze ze względu na prędkość/siłę, kierunek też ma znaczenie, ale znacznie mniejsze). ;-)
_________________
Jestem za ograniczeniem do minimum wilgotnego gorąca i wilgotnych upałów. :(

Jak napiszę gdziekolwiek głupoty, to bardzo Was przepraszam. :(

Głowa jest od tego, by włosy miały na czym rosnąć. ;)

Kochaj bliźniego swego, jak siebie samego. ;)
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan wiosny i jesieni



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 135 razy
Wiek: 26
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 35262
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 18 Marzec 2021, 15:19   

kmroz napisał/a:
Pierwszy pobyt to przede wszystkim fura śniegu, który teoretycznie powinien chronić przed suszą. Cóż, ja od małego dziecka wiedziałem, że to jest mit - w marcu 2005 miałem 30 cm śniegu, a 5 miesięcy później wyschnięte jeziorko obok mojej działki. Owszem, na pewno to pomaga - bo po śnieżnej zimie nie będziesz miał drastycznej suszy już w marcu, tak jak teraz, ale jednak latem gra się zawsze toczy od nowa.


Wbrew pozorom podtrzymuję te słowa ;) Oczywiste jest to, że najbardziej śnieżna zima, nawet przedłużająca się do kwietnia, nie powstrzyma wystąpienia suszy w sezonie letnim, jeśli nie pada. Padać musi zawsze - po pierwsze regularnie, po drugie w porze ciepłej co jakiś czas konkretnie. Oprócz burz potrzebne są jednak wielkoskalowe pluchy, moim zdaniem przynajmniej 1-2 na miesiąc.

Natomiast jak tutaj wyraźnie napisałem, to pomaga. Spójrzmy na 3 przykłady absurdalnie pustynnych kwietni - 2009, 2019 i 2020. Ten pierwszy dopiero w końcówce pokazywał pierwsze niepokojące ślady, ten drugi w zasadzie od początku wykazywał niemałe kurzenie, ale do jakichś wielkich kataklizmów jednak nie doszło, tylko liczne pożary traw i łąk, a ten ostatni... cóż, wiemy jak było.

A w teorii to własnie ten z 2009 miał najbardziej niepokojący przebieg - największe nasłonecznienie, najwyższe temperatury i chyba najbardziej pustynną wilgotność, przynajmniej u nas.
_________________
19.04-6.05.2012 -> jeden z najcudniejszych wiosennych okresów, jakie można sobie wyobrazić
 
     
kmroz 
Junior Admin
fan wiosny i jesieni



Hobby: Wszystko!
Pomógł: 135 razy
Wiek: 26
Dołączył: 02 Sie 2018
Posty: 35262
Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 18 Marzec 2021, 15:48   

kmroz napisał/a:
A co do dalszych losów suszy, to z drugiego źródła wiem, że zima była tam całkiem śnieżna, a do połowy marca nie brakowało opadów. Można więc zakładać, że jeśli nie przyjdzie jakiś psychiczny kwiecień, to w tym roku - jak przystało na rok parzysty - w Ropiance nie będzie wielkich śladów posuchy. Ale co będzie naprawdę - czas pokaże...


Niestety w sierpniu 2020 prawie nie było wody w studni, dodatkowo była skażona ropą, więc tak czy siak, trza było nosić bukłaki :nie:
_________________
19.04-6.05.2012 -> jeden z najcudniejszych wiosennych okresów, jakie można sobie wyobrazić
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Akagahara style created by Naddar modified v0.8 by warna
Copyright © 2018-2024 Forum LUKEDIRT
Wszelkie prawa zastrzeżone
Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 10