Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy. Polityka CookiesDowiedz się więcejCyberbezpieczeństwoOK
Hobby: Wszystko! Pomógł: 135 razy Wiek: 26 Dołączył: 02 Sie 2018 Posty: 35270 Miejsce zamieszkania: Michałowice/Wwa-Włochy
Wysłany: 13 Sierpień 2021, 17:46 Luty 2003 - magiczny zimowy miesiąc, bez wielkiej blokady!
Pierwsza połowa zimy 2002/2003 była naprawdę magiczna, lecz cała magia zniknęła, gdy po 10.01 odbudowało się strefowe łajno. Oto stan baryczny z 15.01.2003, nie oszkujmy się, nie napawało to optymizmem....
Taki nijaki stan rzeczy trwał dalej, jedynie optymizm mógł budzić fakt, że dochodziło do niewielkich fluktuacji nad Morzem Śródziemnym, jednak układ na etapie z 21.01 jeszcze w niczym nie dawał nadziei na wielką zmianę
Efektem tego było niemalże trzydziestolatkowe zagranie... utworzył się odizolowany niż, który szybko uciekł daleko na południe, a jego miejsce ponownie zajął wał wyżowy, nie dający z pozoru żadnej nadziei na zmianę...
Kluczowym dniem okazał się jednak 27.01, kiedy niż ten zamiast słabnąć, jak to się zawsze działo podczas 30-latki , to nadal pozostawał silny i głęboki. To w konsekwencji sprawiło, że wyż azorski nie rozrastał się klasycznym klinem na wschód i było zapowiedzią wielkich zmian...
29.01 układ wyglądał już tak. Po parszywym, strefowym układzie nie było śladu. Był to ostatni dzień odwilży przed dłuższą przerwą, jednak patrząc na panujący układ, to nadal nie napawało to optymizmem. Wyż nad Atlantykiem nadal nie zachowywał się astrefowo, nadal był w wysokim geopotencjale i nic nie wskazywało na jego odcięcie się od zwrotnika...
Mimo to przyszły mrozy i pierwsze śniegi i powróciła prawdziwa zima. Sytuacja wyglądała jednak mocno nietrwale, przypominała trochę analog z pierwszej dekady stycznia 2019.
Na początku już lutego utworzył się niż genueński. Przyczyną tego utworzenia był właśnie ten głęboki spływ. Jednak blokady jeszcze nic nie zwiastowało, sytuacja na Atlantyku przypominała słynne "a kto wie, czy za rogiem..." W dodatku ten niż zamiast iść w kierunku Polski, zaczął uciekać na wschód... U nas udało się jedynie sprowadzić przejściowo pogodniejszy wyż w zimnej masie, co zapewniło rozpogodzenia i pierwsze od niemal miesiąca spadki poniżej -10 stopni.
Trzy dni później, 4.02 wkroczył juz kolejny niż, kierujący się dość nietypowo na południe. To dzięki temu, że sytuacja na wschód od Polski wyglądała już znakomicie, do czego wystarczyło praktycznie kilka dni. Niski geopotencjał, wyż w nim, oraz niże nad Morzem Czarnym, zapewniającym obniżenie frontu polarnego. Jednak od strony zachodniej nadal sytuacja budziła palpitację serca i nie dawała żadnej pewności...
I nie minęły dwa dni, a wskutek tego napływu utworzył się kolejny, potężny genuan. Dzięki obecności już blokady na wschodzie Europy nie poszedł on zgodnie ze stream na wschód, tylko zakrążył wokół własnej osi, zapewniając w Polsce środkowej, wschodniej i południowej piękną porcję śnieżyc rzędu 10-25cm Tak rozpoczął się naprawdę piękny, magiczny czas. Jednak patrząc na zachód, wcale nie można było być tak spokojny, wciąż coś jakby się niewłaściwie czaiło...
Kluczowy moment, który zadecydował o tym, że zima wygrała, był chyba w dniach 8-9.02. Po odejściu genuana na wschód powstało tzw siodło baryczne. Być może dzięki zaśnieżeniu zadziałał efekt zatrzymania ciepłych mas i wejścia od wschodu rozbudowującego się Ruska. Tak naprawdę to wszystko zadziałało się w przeciągu 24 godzin...
12.02 ten Rusek miał już swoje centrum nad Polską To był pierwszy dzień drugiej fali słonecznych, dość silnych mrozów (temperatury nocami koło -20 stopni), ale tym razem z porządną porcją śniegu, przynajmniej w części kraju, bo w zachodniej połowie tak kolorowo nie było, przeważnie po 5-10 cm, tymczasem u mnie około 20cm, inna bajka.
15.02 jeszcze wyż przesunął się na zachód, a z NE napłynęła zimna i wilgotniejsza masa, z której jeszcze coś dosypało
Ale już 18.02 powrócił wyż w pełnej krasie, przynosząc kolejny epizod 20 stopniowych mrozów nocami i lampki
Warto zwrócić uwagi na jedną rzecz... Ani na moment w tym lutym nie było blokady na Oceanie. Najpierw po prostu wskutek zaniku wyżu nad Morzem Śródziemnym, niże schodziły bardziej na S, co zapewniło u nas lekką zimkę, potem zimne masy spływające nad Włochy utworzyły genuana, a ostatecznie wyż ruski rozrósł się na zachód, ale wszystko się działo wewnątrz Kontynentu. Nad Oceanem panowała strefa pelną gębą, przynajmniej do tego 18.02, kiedy faktycznie niże zeszły też nad Azory, czyli blokada częściowa.
Kolejne dni to już powolne ocieplenie, a od 22.02 nastała ta lampowa pseudoodwilż, z tmax niestety powyżej zera, ale tmin nadal koło -10 stopni, co sprawiało, że śnieg topił się mega powoli, bardziej chyba nawet sumblimował w słońcu.
Było to skutkiem częściowo pękania frontu polarnego, co ostatecznie dopuściło cieplejsze masy z południa do obiegu w Europie. W przeciwieństwie do sytuacji 18 lat później, nie było jednak wypychania wyżu na wschód, co sprawiło, że do prawdziwej odwilży wcale nie doszło Teraz jednak widzę, że skoro taki niezbyt konkretny napływ sprawił, że tmaxy urosły ponad zero, to faktycznie sytuacja 18 lat później nie była aż taka dziwna. Niestety, koniec lutego rządzi się już swoimi prawami, grzania żółtej suczki jest coraz mocniejsze, a noc coraz krótsza, co sprawia, że inwersja wyżowa nie jest już tak mocna jakby się mogło wydawać...
Oto cały proces pękania tego frontu. Przez resztę lutego chroniła już nas tylko inwersja, żadnych mroźnych napływów z N czy E już nie notowano, o śnieżnych niżach też nie było mowy.
W skrócie...
1. Obniżenie geopotencjału w południowej Europie w czasie strefy absolutnej (21-23.01)
2. Zejście niżu nad Morze Śródziemne (25-27.01)
3. Pierwszy spływ zimnej masy i początek zimy (29-30.01)
4. Krótkotrwały wyż w zimnym potencjale, pierwsza fala większych mrozów (1-3.02)
5. Drugie zejście niżu, napływ zimnej masy nad Zatokę Genuańską (4-5.02)
6. Genuan zasypujący wschodnią połowę Polski i pudrujący zachodnią (6-9.02)
7. Rozrost ruskiego wyżu na zachód (8-12.02)
8. Druga fala większych mrozów, z epizodem z opadami śniegu pośrodku (11-18.02)
9. Słabnięcia epicentrum wyżowego, początek napływu z południa i pękanie frontu polarnego (18-22.02)
10. Ciepłomasowy wyż w podwyższającym się geopotencjale, częściowo jednak z zachowaniem niższego, zapewniający już dodatnie tmax, ale mocno ujemne tmin (22-27.02)
_________________ 19.04-6.05.2012 -> jeden z najcudniejszych wiosennych okresów, jakie można sobie wyobrazić
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 110 razy Wiek: 24 Dołączył: 01 Maj 2019 Posty: 11731 Miejsce zamieszkania: Nowy Sącz/Kraków
Wysłany: 14 Sierpień 2021, 21:46
Brak blokady na Atlantyku rzeczywiście zdumiewa, podobnie jak fakt niepewnej sytuacji na zachodzie Europy przez tak poważną część zimy, która w Polsce okazała się najchłodniejszą w XXI wieku. Cóż, nasz kontynent jest na tyle duży, że skrywa wiele takich elementów niemal zawsze. Na szczęście w lutym 2003 wszystkie późniejsze zaszłości baryczne przemawiały na naszą korzyść. Myślę jednak, że od około 5 lutego, kiedy kształtował się genueńczyk, można było być z grubsza spokojnym. Opady z 5-6 lutego 2003 w Nowym Sączu, to coś czego w latach 80-tych nie było ani razu, nawet luty 1985 czy styczeń 1987 nigdy nie dały aż takiej bieli. Ruski wyż ułożył się bardzo korzystnie, bo z jednej strony podkreślił zimę ostrym mrozem poniżej -25 stopni, to zarazem nie sprawił, że ekstremalnie niskie temperatury pozostały na bardzo długo. Końcówka miała swój urok, bowiem pomimo lekkoplusowych temperatur przy lampie, nocami nadal notowano tęgi mróz i średnie dobowe wychodziły poniżej normy. Fura śniegu utrzymywała się na ziemi i widoki musiały być super. Niestety w Nowym Sączu miesiąc ten był pewnego rodzaju "złośnikiem". 28 lutego, w ostatnim dniu miesiąca, średnia temperatura dobowa przekroczyła zero. A była wyjątkowa szansa na dołączenie lutego 2003 do ekskluzywnego grona miesięcy pozbawionych jakiejkolwiek dodatniej średniej - czyli do lutego 1956 i dałbieli 1969.
A opracowanie super, PiotrNS jest szczęśliwy
_________________ Użytkownicy forum LukeDiRT są jak rodzina
18.01-17.04.2024. Kwartał katastrofy klimatycznej. Najstraszniejszy pogodowo w historii.
Hobby: Większość z wymienionych Pomógł: 20 razy Wiek: 25 Dołączył: 02 Sty 2020 Posty: 13958 Miejsce zamieszkania: gmina Zielonki/Kraków
Wysłany: 13 Październik 2021, 01:06
Luty 2003 w sumie mi się nawet podoba, tak jak ogólnie cała zima meteorologiczna 2002/2003 (mimo że była zimna, podobno najzimniejsza w tym stuleciu): przeważały okresy z pokrywą śnieżną (choć na ogół nie jakąś dużą), także w sumie nie pojawiały się przekroczenia +10 C oraz była to w moich stronach w miarę słoneczna zima (bardziej chyba niż we wschodnich województwach).
_________________ Jestem za ograniczeniem do minimum wilgotnego gorąca i wilgotnych upałów.
Jak napiszę gdziekolwiek głupoty, to bardzo Was przepraszam.
Głowa jest od tego, by włosy miały na czym rosnąć.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum